Żywa nadzieja dla cierpiących serc

27 Luty 2023 autor: Alistair Begg

Żywa nadzieja dla cierpiących serc 

Chrześcijanie nie są w tym życiu wolni od cierpień. Teologia popularna[1] ma na celu nas przekonać, że jeśli mamy dość silną wiarę, to nie będziemy się zmagać z żadnymi zmartwieniami, ani też nie doznamy załamania z powodu grzechu i jego skutków. Biblia nie pozwala jednak na taki pogląd. Prawda jest taka, że nie zawsze można prowadzić życie na szczytowej fali. Czasami wody odpływają, a czasem musimy ponownie poczekać, aż (dzięki Bogu) się one wzniosą. 

Psalm 6, który jest jednym z siedmiu psalmów pokutnych (wraz z psalmami: 32, 38, 51, 102, 130 i 143), ukazuje króla Dawida właśnie w czasie odpływu przysłowiowych wód  — cierpi z powodu utrapienia, które sam na siebie sprowadził. Pokazuje nam to, że okresy pełne napięcia i trudności są normalne w życiu ludzi Bożych z powodu grzechu naszego lub innych ludzi. Jednak pokazuje również, że Bóg zawsze jest wierny swej obietnicy, iż ulży tym, którzy Mu ufają.   

 

PANIE, nie karć mnie w swoim gniewie i nie karz w swej zapalczywości! Ulituj się nade mną, PANIE, bo jestem bezsilny, ulecz mnie, PANIE, bo drżą moje kości! Moja dusza przepełniła się lękiem, a Ty, PANIE, jak długo jeszcze…?

Zwróć się ku mnie, PANIE, ocal moją duszę, wybaw mnie przez swoje miłosierdzie! Nikt bowiem po śmierci nie wspomni o Tobie – czy ktoś w Szeolu będzie Cię wysławiał?

Wyczerpało mnie moje wzdychanie, co noc łzami zalewam swoje łoże, mokre od płaczu jest moje posłanie. Osłabły ze zgryzoty moje oczy, postarzałem się z powodu wszystkich moich wrogów.

Odejdźcie ode mnie wszyscy nieprawi, bo PAN usłyszał mój płacz! PAN wysłuchał mojego błagania, PAN przyjął moją modlitwę. Niech wszyscy moi wrogowie się zawstydzą i bardzo zatrwożą, i pohańbieni niech od razu uciekną! (Ps 6:2-11)[2].

 

Pogrążony w rozpaczy

Zauważmy, że Dawid nie zaczyna Psalmu 6 chwaląc się przed Bogiem, czyniąc z siebie kogoś, kim w rzeczywistości nie jest. Przyznaje się od razu: jestem bezsilny (w. 2). On dobrze wie, że nie ma sensu pokazywać siebie Bogu jako jakiegoś śmiałka, bowiem On nas przenika i zna, i potrafi przeniknąć nasze myśli z daleka (Ps 139:1–2).

Dawid ciągnie swoją myśl w wersecie 2: drżą moje kości. Inny przekład oddaje to: moje kości są w agonii[3]. Nie wymienia konkretnego grzechu, ale możemy wnioskować z wiersza 1, że ma on na uwadze swoją własną nieprawość. 

Czy twoje kości kiedykolwiek doznawały bólu z powodu grzechu, gdy zrozumiałeś, że nie żyłeś przed Bogiem w odpowiedni sposób? Dawida przygniatał ciężar, jakim było jego nieszczere życie wobec Boga i obłudne względem bliźniego. Niezależnie od tego, czym konkretnie zawinił, jego dusza przepełniła się lękiem (w. 3).

Gdy przysłowiowe wody odpływają, możemy dostrzec nasze grzechy – bez wód nam ich przysłaniających. Nie przejawiamy takiego samego zapału duchowego jak prędzej. Ciemne chmury kładą cień na naszą wiarę. Dawna pobożność zostaje wyparta przez strach. To, co sprawiało nam dotąd radość teraz jedynie tolerujemy i znosimy. Takie są przejawy duchowej choroby – tego, że martwota bierze nad nami górę. 

Tego rodzaju uczucia przypominają chwasty w ogrodzie. Początkowo jest ich mało, z czasem rośnie ich więcej, aż w końcu jest ich bez liku. Gdy widziałeś pierwsze z nich, to spojrzałeś się na nie z uśmiechem. Lecz gdy ogród jest nimi już wypełniony, wówczas czujesz się zupełnie przytłoczony. Dawid pisząc Psalm 6 miał „zachwaszczoną” duszę. Z początku nie widział w niej chwastów, lecz potem popadł w rozpacz. Nic dziwnego zatem, że Dawid mówi: Wyczerpało mnie moje wzdychanie (w. 6), zalewa łzami swoje łoże (w. 6), jego oczy osłabły ze zgryzoty (w. 7).

Podobnie jak w przypadku Dawida, zupełnie normalne może być u nas uczucie przytłoczenia z powodu ciężaru grzechu. Lecz pozostaje nadzieja na przypływ fali oraz na wypielony ogród. 

 

Uwolniony przez krzyż 

Zauważmy, że w wersecie pierwszym Dawid nie odnosi się do swego cierpienia słowami: PANIE, nie karć mnie. Nie próbuje umniejszać swojej winy. Jest w pełni świadomy, że potrzebuje nagany. Mimo to Dawid wie również, że może polegać na Bogu, że On okaże mu miłosierdzie i zamiast karcić go w gniewie (w. 1), napomni go w swojej stałej miłości (w. 4). Dawid potrafi nawet się modlić: Ulituj się nade mną, PANIE (w. 2).

Wszyscy potrzebujemy łaski, zwłaszcza w trudnych chwilach. Jeśli dostaliśmy to, na co zasłużyliśmy, to stajemy przed problemem. Jeśli próbowaliśmy zrzucić z siebie nasze ciężary, to bezskutecznie. Dlatego tylko u Boga zabiegajmy o to, modląc się: „Przynieś mi ulgę w utrapieniu, na które zasłużyłem”. 

Bóg spoglądając z nieba, ma na względzie krzyżową ofiarę, i tak patrzy na swego Syna. Natomiast patrząc na swego Syna, który „w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo” (1 P 2:24), udziela miłosierdzia pokutującym, nawracającym się grzesznikom. Skoro bowiem Chrystus poniósł karę za nasze grzechy, On nie będzie nas karał raz jeszcze. Chrystus poniósł całą karę. Chrystus zniósł wszelki ból. 

Jeśli jednak próbujemy sami utorować sobie drogę życiową za pomocą czynienia własnej pokuty za grzechy, samodzielnie starając się zdobyć uznanie u Boga, to pokazujemy, że nigdy tak naprawdę nie zrozumieliśmy roli ofiary na Golgocie, tak wyraźnie ukazującej miłosierdzie Boże. Szczytem pychy jest myślenie, że sami moglibyśmy spłacić dług grzechu lub stopniowo się z nim uporać. Wobec tego, jesteśmy skonfrontowani z tym, kim naprawdę jesteśmy — „winni, nędzni i bezsilni”[4] — spoglądając ku Temu, który jest naszym poręczycielem: samemu Chrystusowi. 

 

Pan wysłuchuje

Krzyż jest ostatecznym źródłem wybawienia, o które błaga Dawid (Ps 6:4, 8–10). Na krzyżu ujawnia się miłosierdzie bez miary. Na krzyżu Bóg zmazał zapis naszych grzechów oraz zawstydził naszych wrogów (Kol 2:14–15). Tak, krzyż Chrystusa stawia nas przed naszą winą i sprowadza nas na kolana, lecz tak dostrzegamy łaskę i miłosierdzie, którymi Bóg nas obficie obdarza. Bóg, który napotyka na zatwardziałość naszych serc jest tym samym Bogiem, który udziela nam łaski nawrócenia (2 Tm 2:25), i otwiera nasze usta tak, by Go wychwalały.  

Z powodu Chrystusa, Bóg słyszy nasz rozpaczliwy płacz (Ps 6:8) — a my poznaliśmy i ukochaliśmy Jego miłosierdzie, tak że możemy powtórzyć za Dawidem: PAN wysłuchał mojego błagania, PAN przyjął moją modlitwę (w. 9). Bez względu na to, w jak złym jesteśmy stanie, jak winni się czujemy, jak bardzo zranione lub posiniaczone są nasze ręce, Bóg może obrócić nasz płacz w taniec i przyodziać nas radością (Ps 30:11).

Bóg nie gwarantuje, że fala powróci w momencie, gdy Go wezwiemy, jednak pewne jest to, że nadzieja nigdy nie oddala się od tych, którzy w Nim pokładają swą ufność. 

 

 

[1] Autor posługuje się schematem podobnym do relacji kultura-popkultura (a więc teologia – teologia popularna) [przyp.red.].

[2] Wszystkie cytaty biblijne pochodzą z: Biblia Ekumeniczna – to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu Bez Ksiąg Deuterokanonicznych. Przekład Ekumeniczny z Języków Oryginalnych; Towarzystwo Biblijne w Polsce, Warszawa 2017.

[3] Tłumaczenie własne z wersji NIV [przyp.red.].

[4] P.P. Bliss, “«Man of Sorrows», What a Name” (1875).

author image
Alistair Begg - Absolwent "The London School of Theology". W 1983 został pierwszym pastorem Parkside Church, w okolicach Cleveland, Ohio. Napisał kilka książek, a regularnie można go słuchać w programie radiowym "Truth For Life". Nauczanie dostępne na "Truth For Life" zaczerpnięte jest z praktyki Kościoła, w którym pełni posługę. On i jego żona, Susan, wzięli ślub w 1975 roku. Mają trójkę dorosłych dzieci.