A co z rozwodem? - R.C. Sproul

19 Maj 2019 autor: R.C. Sproul

"Chodzi pastor tup, tup, tup. Komu rozwód, komu ślub?".

Przechodzenie na ewangelicyzm w Polsce było często wykorzystywane do celów matrymonialnych. 
A co na temat ROZWODU tak naprawdę mówi BIblia oraz Kościół Reformowany?


Nauczanie Jezusa na temat rozwodu

Kiedy chrześcijanin staje przed problemem rozwodu, musi poznać nauczanie Jezusa na ten temat. Jest to ważny sprawdzian podporządkowania się człowieka władzy Chrystusa. W tym punkcie sprawa panowania Chrystusa przechodzi ze sfery abstrakcji w obszar codziennego życia. Na temat małżeństwa i rozwodu Jezus wypowiedział się wprost.

Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wy­stawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno odda­lić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On odpo­wiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem, A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela». Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?» Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych poz­wolił wam Mojżesz oddalać wasze żony. Lecz od po­czątku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swo­ją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo» (Mt 19,3-9).

Faryzeusze próbowali pochwycić Jezusa na błędzie teologicznym, aby móc odrzucić Jego naukę. Gdyby im się udało ustawić Jezusa po stronie jednej z dwóch szkół rabinackich, między którymi istniał podział z racji różnych zapatrywań na rozwód, mogliby przez to - jak sądzili - odsunąć od Niego przynajmniej jedną frakcję. Gdyby im się udało doprowadzić Jezusa do zaprzeczenia Mojżeszo­wi, mogliby Go oskarżyć o lekceważenie Prawa Bożego. W końcu warto wiedzieć, że debata niniejsza odbywała się na terytorium rządzonym przez tetrarchę Heroda Antypasa. To właśnie on kazał uwięzić Jana Chrzciciela i w końcu go zgładził, ponieważ Jan rzekł do niego: "Nie wol­no ci mieć żony twego brata" (Mk 6,18).

Natura „próby" faryzeuszów staje się bardziej zrozumiała, gdy dokładnie przyjrzymy się pytaniu, jakie posta­wili Jezusowi: „Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiego­kolwiek powodu?" Właśnie tego dotyczyła debata między dwoma wiodącymi szkołami rabinackimi w czasach Jezu­sa. Była to kwestia interpretacji Prawa Starego Testamentu. Zauważ, że pytanie nie brzmi: „Czy wolno oddalić swoją żonę?”, lecz dodaje jeszcze "z jakiegokolwiek powodu".

Obie szkoły się zgadzały, że rozwód jest dopuszczalny, ale nie zgadzały się co do jego podstaw.

Pierwsza z nich to szkoła Szammaja, druga - Hillela. Ta ostatnia miała, ogólnie rzecz biorąc, charakter liberalny, zaś szkoła Szammaja - konserwatywny. Toczyła się mię­dzy nimi dyskusja co do właściwej interpretacji Księgi Powtórzonego Prawa 24,1. "Jeśli mężczyzna poślubi kobietę i zostanie jej mężem, lecz nie będzie jej darzył życzliwością, gdyż znalazł u niej coś odrażającego, napisze jej list rozwodowy, wrę­czy go jej, potem odeśle ją od siebie".

Dyskusja skupiała się na interpretacji słów „coś odraża­jącego". Szkoła Szammaja rozumiała to bardzo wąsko, jako coś odnoszącego się do haniebnego czynu, takiego jak nie­wierność seksualna. Zwolennicy Hillela natomiast inter­pretowali te słowa szeroko, pozwalając na rozwód nie­malże z dowolnego powodu. Hillel godził się na rozwód, jeżeli żona przypaliła przygotowywany posiłek lub stłukła jedno z ulubionych naczyń męża. Rabbi Akiba zgadzał się na rozwiązanie małżeństwa, jeśli mąż znalazł atrakcyj­niejszą kobietę. Wydaje się, że popularna opinia żydowska skłaniała się ku szkole Hillela i jego liberalnemu poglądo­wi. Żydowski historyk, Józef, pisze, że rozwód mógł być udzielony "z jakiegokolwiek powodu".

Tak więc rabini stawiają Jezusowi pytanie. Jeżeli stanie po stronie Hillela, konserwatyści będą mogli Mu zarzucić swobodę w dziedzinie moralności; jeżeli się opowie po stronie Szammaja, zniechęci do siebie cieszącą się popu­larnością szkołę Hillela oraz zaryzykuje ściągnięcie na sie­bie gniewu Heroda Antypasa.

Jak Jezus odpowiedział na to pytanie? Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że Jego odpowiedź jest wymijająca. Nie wypowiada się od razu na temat interpretacji 24. roz­działu Księgi Powtórzonego Prawa. Zamiast tego cytuje pewien fragment dotyczący pierwotnego ustanowienia małżeństwa, kończąc cytatem: "Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela".

Jezus rozpoczyna całą odpowiedź pytaniem: "Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich...?" Pyta­nie to nie było pochlebstwem. Wyobraź sobie Jezusa py­tającego nauczycieli, czy czytali kilka pierwszych rozdzia­łów księgi, o której nauczali. To tak jakby pytał: "Czy wy w ogóle czytacie Biblię?" Wymowa powyższego cytatu wykracza jednak poza tę niezbyt subtelną naganę i zmusza faryzeuszy do rozważenia sprawy w ogólnym kontekście biblijnym. Oddzielali oni Prawo Mojżeszowe od szerszych ram pierwotnego zamiaru Boga powziętego wraz z usta­nowieniem małżeństwa. Innymi słowy, Jezus mówi tu: "Jeżeli istnieje jakaś niejasność w Prawie Mojżeszowym, należy ją rozstrzygnąć w oparciu o to, co Bóg powiedział wcześniej, podczas stworzenia".

Faryzeusze nie odpowiedzieli na zarzut Jezusa, ale na­tychmiast przeszli do sprawy Prawa Mojżeszowego: "Cze­mu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?" Myśl ukryta w tym pytaniu jest oczywista. Jeśli Bóg nigdy nie zamierzył rozwodu, to dlaczego upoważnił Moj­żesza, aby "polecił" odprawić żonę? Odpowiedź Jezusa jest bezpośrednia: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było". Zwróć uwagę na zmianę słów. Faryzeusze mówili o "poleceniu" rozwodu przez Mojżesza; Jezus mówi o „pozwoleniu". Polecenie nie zostawia żadnej możliwości - musi być zrealizowane. Pozwolenie nie jest czymś przymusowym - daje możliwość wyboru Jezus interpretuje Prawo Mojżeszowe jako pozwolenie na rozwód udzielone z powodu zatwardziałości serca. Odzwierciedla to akt uniżenia się i dostosowania do wpływu grzechu na stan małżeński. Powtarza jednak myśl, iż w akcie stworzenia rozwód nie był brany pod uwagę.

W końcu Jezus wydaje werdykt: "A powiadam wam: «Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo»". Rozstrzyga tu nie­jasność "czegoś odrażającego". Dopuszczona przez Niego podstawa rozwodu to niemoralność. Chodzi tu konkretnie o niemoralność seksualną - nierząd - zgodnie ze znacze­niem greckiego słowa „porneia". Jezus wyraźnie się sprze­ciwia liberalnemu poglądowi na rozwód propagowanemu przez szkołę Hillela.

Na podstawie tego tekstu jesteśmy zmuszeni do wnios­ku, że Jezus bardzo niechętnie patrzył na rozwód. Pozwala nań (zachowując wobec niego wyraźną rezerwę), ale je­dynie w przypadku nierządu lub cudzołóstwa (niemoralności seksualnej). Nawet w obliczu przyczyny dopusz­czającej rozwód wyższym wezwaniem jest spełnienie wobec instytucji małżeństwa pierwotnego zamiaru - jego nierozerwalności. Zajęcie przez Jezusa "trudnego stano­wiska" pod tym względem jest wyraźnie odzwierciedlone w reakcji uczniów: "Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić". Zauważ, iż nie jest to reakcji faryzeuszy, lecz uczniów Jezusa. Z pewnością nie zareagowaliby w ten sposób, gdyby Jezus zgodził się z liberalnym poglądem na rozwód. 

Dodatkowe informacje na temat rozwodu przedstawio­ne są przez apostoła Pawła w jego 1 Liście do Koryntian:

„Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swe­go męża! Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony. Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala! Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje! (...) Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odej­dzie! Nie jest skrępowany ani brat, ani siostra w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg" (1 Kor 7,10-13.15).

Św. Paweł podaje tu zalecenia odnoszące się do małżeństwa mieszanego. Zauważ, że nie sankcjonuje zawierania mał­żeństwa przez osobę wierzącą z osobą niewierzącą, lecz zajmuje się sytuacją w istniejącym już małżeństwie. Co należy zrobić, gdy dwoje niewierzących pobrało się, a po­tem jedno z nich stało się chrześcijaninem, a drugie pragnie odejść? Zalecenia Pawła są wyraźne, przynajmniej co do kilku spraw. Wierzący nie powinien inicjować procesu se­paracji czy rozstania się z niewierzącym. Jest on jednak wolny, jeżeli odejście zainicjuje niewierzący. Istnieje wątpliwość co do znaczenia "rozstania się". Niektórzy twierdzą, że po odejściu strony niewierzącej wierzący nie jest zobowiązany do dążenia do pojednania, lecz jest wol­ny, aby żyć w stanie separacji choć nie rozwodu (chyba że strona niewierząca powtórnie zawrze małżeństwo).

Inni twierdzą, iż św. Paweł daje tu nie tylko podstawę do separacji, lecz i upragnionego rozwodu, i że jest nią odejście nie­wierzącego. Tak więc dla chrześcijan istnieją dwie możliwe podstawy rozwodu:
(1) niemoralność seksualna,
(2) odejś­cie strony niewierzącej.
 

Bez wgłębiania się w formalne aspekty Pawłowego zna­czenia "rozstania się" możemy dojść przynajmniej do kilku wstępnych wniosków:
1. Pismo uznaje tylko dwa powody dopuszczające rozwód.
2. Chrześcijanin może zainicjować proces rozwodu tylko w przypadku niemoralności seksualnej.
3. Chrześcijanin jest wolny przynajmniej do życia w sepa­racji, jeżeli strona niewierząca odejdzie.
4. Rozwód nie jest pierwotnym celem ani zamiarem wobec małżeństwa.

Jeżeli powyższe wnioski są prawdziwe, jakie jest ich znaczenie dla naszej kultury? Po pierwsze, oznacza to, że w naszych czasach działa wielu Hillelów. Oznacza to, że sądy cywilne łamią przykazania Boga udzielając nieuza­sadnionych rozwodów. Oznacza to, że w wielu przypad­kach kościół instytucjonalny sankcjonował rozwód opie­rając się na podstawach, które wyraźnie sprzeciwiają się nauce Chrystusa. Oznacza to, że duchowni i doradcy za­lecają rozwód w sytuacjach, w których Chrystus go zaka­zał. Oznacza to, że w wyniku działania tak państwa, jak i kościoła nie tylko uległa zepsuciu świętość małżeństwa, lecz także władza Chrystusa jest jaskrawo lekceważona w obu sferach, w których jest On Królem. Takie nieposłu­szeństwo to zdrada.

Fragment z książki "Małżeństwo za którym tęsknisz". R.C. Sproul.
Tłumaczenie: Andrzej Gandecki.

author image
Dr R. C. Sproul (1939-2017) był założycielem oraz przewodniczącym Ligonier Ministries – międzynarodowej, chrześcijańskiej służby edukacyjnej z siedzibą w Sanford na Florydzie. Był on jednym z pastorów w reformowanym kościele św. Andrzeja (Saint Andrew’s) w Sanford. Jest autorem ponad siedemdziesięciu książek, między innymi: „Świętość Boga”, „Wybrani przez Boga”. Był on również redaktorem naczelnym Reformacyjnego Komentarza Biblijnego (The Reformation Study Bible) oraz napisał kilka książek dla dzieci, takich jak „Zatruty Puchar Księcia”.