Czy sadzić tulipany w kalwińskim ogrodzie?

31 Styczeń 2017 autor: Filip Sylwestrowicz

Kalwinizm jest pojęciem wysoce kłopotliwym ze względu na swoją beznadziejną wieloznaczność. W ten sposób określa się często ruch kościołów odwołujących się do reformacji szwajcarskiej w tradycji ewangelicko-reformowanej i prezbiteriańskiej. Bywa on też rozumiany  jako odwoływanie się do pewnej szkoły myślenia i stosowany zamiennie z teologią reformowaną. Ostatnimi czasy bardzo często rozumie się pod tym pojęciem przekonanie o tak zwanej podwójnej predestynacji. I właśnie pojmowanemu na ostatni z tych sposobów kalwinizmowi chciałbym poświęcić niniejszy tekst. Zastrzegam przy tym, że używam w tym kontekście słowa kalwinizm wyłącznie ze względu na jego dość powszechne używanie w tym znaczeniu. Prawdę mówiąc sądzę, że nazwa ta jest wyjątkowo nietrafna. Podwójna predestynacja nie została wymyślona przez Jana Kalwina, można ją znaleźć w teologii jego poprzedników (np. Augustyna, Grzegorza z Rimni). Nie była ona też centralną doktryną w jego myśleniu (stosowanie kategorii centralnej doktryny wydaje się w ogóle anachroniczne w stosunku do Kalwina). Chociaż niewątpliwie w nią wierzył, to nie można sprowadzać całego jego dorobku do tej idei. [1]

Współczesny kalwinizm i historia:

Wielu z czytelników niniejszego blogu miało być może okazję zetknąć się z tak zwanymi pięcioma punktami kalwinizmu. Cieszą się one coraz większą popularnością w szeroko rozumianych kręgach ewangelikalnych zarówno w Stanach Zjednoczonych jak i w Polsce. Taki stan rzeczy ma swoje dobre i złe strony. Niewątpliwym powodem do radości jest rosnące zainteresowanie teologią reformowaną. Oferuje ona współczesnym chrześcijanom pogłębione rozumienie grzechu i dzieła odkupienia. Daje też solidne podstawy dla wzrostu duchowego, który opiera się w niej na całkowitym zaufaniu suwerennemu Bogu.

Z drugiej strony współczesne ujęcia kalwinizmu często prowadzą do nieporozumień. Aby je zrozumieć niezbędna jest – jak to zwykle bywa – lekcja historii. Historyczne sformułowanie reformowanej ortodoksji miało miejsce na początku XVII wieku w Holandii. Kalwiński duchowny  i teolog Jakub Arminiusz (1560-1618) doszedł do wniosku, że Boże wybranie było oparte na przewidzianej uprzednio wierze ludzi. W związku z tym twierdzeniem został poproszony przez parlament Holandii o tekst, w którym wytłumaczyłby się ze swoich poglądów. Przedwczesna śmierć uniemożliwiła mu złożenie stosownego dokumentu, dlatego jego zwolennicy opracowali i przedłożyli Pięć punktów Remonstrancji. W odpowiedzi na to ortodoksyjni kalwini zwołali w 1618 r.  synod Holenderskiego Kościoła Reformowanego w Dortrechcie, na którym opracowano słynne Kanony z Dort. Ów dokument przedstawia reformowaną soteriologię odrzucając poglądy arminian i jest przez wiele konserwatywnych kościołów włączany do korpusu wyznań wiary. Został przetłumaczony na język polski i można go znaleźć np. tu.

Obecnie mówiąc o kalwińskiej soteriologii często używa się anglojęzycznego akronimu tulip (pol. tulipan)Każda z liter nazwy tego kwiatu odpowiada pierwszej literze jednego z pięciu punktów, które mają być w powszechnym mniemaniu streszczeniem teologii Kanonów z Dort. Te punkty to odpowiednio:

Całkowita deprawacja rodzaju ludzkiego (ang. Total depravity).

Bezwarunkowe wybranie (ang. Unconditional election).

Ograniczone odkupienie (ang. Limited atonement).

Nieodparta łaska (ang. Irresistible grace).

Wytrwanie świętych (ang. Perseverance of saints).

Wielu współczesnych kalwinistów jest głęboko przeświadczonych o tym, że tulip ma za sobą długą historię stosowania – a nawet, że utworzono ten skrót już w czasach samego Synodu w Dortrechcie. Nie jest to jednak prawda. Prof. Kenneth Stewart napisał w 2008 roku artykuł The Points of Calvinism: Retrospect and Prospect [2], w którym pokazał, że nie da się dowieść stosowania tego akronimu przed XX wiekiem! Owszem, przedtem dość często można napotkać enigmatyczne stwierdzenia odwołujące się do pięciu punktów, nigdy jednak nie są one sformułowane w taki sposób jak w słynnym anglojęzycznym akronimie. Wcześniejsi teologowie kalwińscy dość dowolnie podchodzili do terminologii związanej z doktryną predestynacji, byli zainteresowani raczej jej treścią niż jakąś konkretną formułą.

Jak zauważa z humorem prof. Richard Muller:

Jest w ogóle dość dziwną i ahistoryczną rzeczą utożsamiać konkretny dokument napisany w Holandii w latach 1618-19 z całym kalwinizmem i potem redukować jego znaczenie do TULIP. Wielu z was wie, że właściwe słowo to „tulp.” „Tulip” nie pochodzi w ogóle z holenderskiego – czasem zastanawiam się, czy Arminiusz nie próbował po prostu poprawić czyjejś ortografii, kiedy oskarżono go o pominięcie „i” oznaczającego „nieodpartą łaskę.” [3]

Tulip stał się święta krową współczesnego kalwinizmu. Sceptycyzm wobec tego konkretnego sformułowania jest często brany za odejście od historycznej ortodoksji. Jednak w rzeczywistości prowadzi on do wielu nieporozumień, z których nieustannie musimy się tłumaczyć. Dotyczą one w szczególności dwóch punktów:

Całkowita deprawacja?

Zarówno anglojęzyczna total depravity jak i polskie tłumaczenie całkowita deprawacja sugerują, że w upadłym człowieku nie ma nic dobrego pod żadnym względem. Z całą pewnością nie jest to jednak pogląd historycznej reformowanej ortodoksji. Zarówno kalwini jak i historyczni arminianie zgadzali się co do tego, że upadły człowiek nie jest w stanie sam z siebie zrobić pierwszego kroku w kierunku Boga. Boża łaska zdaniem obydwu stron jest do zbawienia koniecznie potrzebna i musi poprzedzać wiarę człowieka.

Różnica pomiędzy tymi stanowiskami tkwi w tym, że w ujęciu arminiańskim łaska jest jedynie Bożą pomocą udzielaną duchowo rannemu człowiekowi, zaś ów człowiek może ową łaskę odrzucić lub przyjąć. Zdaniem reformowanych natomiast zbawcza łaska Boża działa w sposób skuteczny i ożywczy względem duchowo martwego człowieka. Niesie ze sobą zmianę serca i woli, tak iż grzesznik nią objęty ochotnie lgnie do Chrystusa i Jego Słowa.

Spójrzmy na tekst samych Kanonów z Dort:

Dlatego też, wszyscy ludzie poczęci są w grzechu, i są z natury dziećmi gniewu, niezdolni do zbawiającego dobra, skłonni do złego, umarli w grzechach i w niewoli grzechu. Bez odradzającej łaski Ducha Świętego nie mogą, ani nie chcą powrócić do Boga, by naprawić skażenie swej natury, ani by skłonić się ku poprawie. (Rozdział III&IV, artykuł 3) [4]

Ale już w kolejnym artykule stwierdzono, że:

Jednak po upadku pozostaje w człowieku płomień naturalnego światła, dzięki któremu zachowuje pewne poznanie Boga, naturalnych rzeczy, oraz różnicy między dobrem a złem, a także okazuje pewien wzgląd na cnotę i dobre zewnętrzne zachowanie. Lecz na tyle dalekie jest to światło naturalne od wystarczającego, by przywieść go do zbawiającego poznania Boga i prawdziwego nawrócenia, iż nie jest on zdolny do właściwego wykorzystania go nawet w stosunku do rzeczy naturalnych i społecznie dobrych (…). (Rozdział III&IV, artykuł 4).

Z całą pewnością zgromadzeni w Dortrechcie nie zamierzali powiedzieć, że w człowieku po upadku nie pozostało już nic dobrego – wręcz wprost odrzucili taki wniosek. Uważali natomiast, że człowiek jest zepsuty w sposób tak radykalny, że nie może o własnych siłach szukać Boga.

Ograniczone odkupienie?

Jeszcze więcej kłopotów sprawia sformułowanie ograniczone odkupienie. Często adwersarze kalwinizmu zarzucają nam, że jakoby sądzimy, iż Ewangelia nie jest zaoferowana całemu światu. Mówi się też, że ograniczmy ofiarę Chrystusa pod względem jej zbawczej wartości. Spójrzmy znów na Kanony z Dort:

Śmierć Syna Bożego jest jedyną i najdoskonalszą ofiarą i zadośćuczynieniem za grzech. Ma nieskończoną wartość i cenę, sowicie wystarczającą do zapłaty za grzechy całego świata (Rozdział II, artykuł 3).

Ponadto obietnica ewangelii jest taka, że każdy kto wierzy w Chrystusa ukrzyżowanego nie zginie, lecz będzie miał żywot wieczny. Obietnica ta, wraz z przykazaniem by pokutować i wierzyć, winna być zwiastowana i ogłaszana wszystkim narodom i wszystkim osobom bez ograniczenia i bez różnicy, do których Bóg w swym upodobaniu posyła ewangelię (Rozdział II, artykuł 5).

Popularne zarzuty mają się nijak do faktycznej doktryny Kanonów z Dort. Z pewnością podobnie wypowiedziałaby się znakomita większość współczesnych kalwinistów używających akronimu tulip. Czy jednak musimy używać tak niejasnego sformułowania, które nie jest w ogóle poświadczone w pismach reformatorów i kalwińskich konfesjach? Bardziej adekwatnym sformułowaniem byłoby osobiste odkupienie lub skuteczne odkupienie. Reformowani wierzą bowiem, że Chrystus umarł za konkretnych ludzi – za swoje owce (J 10,15). Śmierć Chrystusa w ortodoksyjnej teologii chrześcijańskiej zawsze jest jakoś ograniczona. U kalwinistów w swoim zasięgu: Chrystus umiera tylko za wybranych. U arminian natomiast w skuteczności: ofiara Chrystusa potencjalnie może nie zostać przyjęta przez nikogo. Zdaniem reformowanych chrześcijan jedynie pierwsza odpowiedź pozostaje w zgodzie z tym, co mówi o tym Pismo Święte. Temat ten sam w sobie zasługuje na osobny tekst, chwilowo ograniczę się do sugestii przeczytania drugiego rozdziału Kanonów z Dort wraz z sekcją Odrzucenie błędów.

Podsumowanie:

Jestem gorącym zwolennikiem ortodoksyjnej kalwińskiej podwójnej predestynacji i daleki jestem od pójścia na kompromis w tej dziedzinie. W związku z tym z sympatią obserwuję rozwój tak zwanego neo-kalwinizmu. Sam po raz pierwszy zetknąłem się z teologią reformowaną dzięki temu ruchowi. Sądzę jednak, że moglibyśmy uniknąć wielu nieporozumień, gdybyśmy nasze poglądy prezentowali raczej w oparciu o historyczne konfesje protestanckie niż współczesne slogany. Tulip jest znakomitym narzędziem mnemotechnicznym, ale powszechne przekonanie o jego pochodzeniu z czasów samego Synodu w Dortrechcie lub niewiele późniejszych jest niepokojące. Pokazuje bowiem, że powoli tracimy świadomość własnej historii.

Czytelników tego tekstu gorąco zachęcam do sięgnięcia po łatwo dostępne po polsku Kanony z Dort oraz do lektury tekstów samych reformatorów i teologów z późniejszych pokoleń. Im lepiej będziemy znali historię, tym dojrzalej będziemy prezentować nasze przekonania doktrynalne! 

[1]  Zainteresowanych dyskusją na temat problemów związanych z terminem kalwinizm oraz  relacją pomiędzy tradycją kalwinistyczną a samym Janem Kalwinem mogę odesłać do znakomitego wykładu Richarda A. Mullera Was Calvin a Calvinist? Or, Did Calvin (or Anyone Else in Early Modern Era) Plant the „TULIP”? [online] [dostęp: 7.01.15] Dostępny w internecie: <https://www.calvin.edu/meeter//Was%20Calvin%20a%20Calvinist-12-26-09.pdf>.

[2] Kenneth J. Stewart, „The Points of Calvinism: Retrospect and Prospect,” Scottish Journal of Evangelical Theology 26 (2), 2008. [online] [dostęp: 5.02.15] Dostępny w internecie: http://www.covenant.edu/docs/faculty/Stewart_Ken/Points%20of%20Calvinism%20Retrospect%20and%20Prospect.pdf . Zob. też: Kenneth J. Stewart, Ten Myths About Calvinism, Downers Grove, 2011.

[3] Richard A. Muller Was Calvin a Calvinist? Or, Did Calvin (or Anyone Else in Early Modern Era) Plant the „TULIP”? [online] [dostęp: 7.01.15] Dostępny w internecie: <https://www.calvin.edu/meeter//Was%20Calvin%20a%20Calvinist-12-26-09.pdf>.

[4] Ten i dalsze cytaty z Kanonów z Dort cytuję za stroną: http://www.gdansk.reformacja.pl/. Link do samego dokumentu zawarłem w treści artykułu.

author image
Filip Sylwestrowicz - student biblistyki na Uniwersytecie w Cambridge. Absolwent teologii w Canadian Reformed Theological Seminary i hebraistyki w ramach MISH na Uniwersytecie Warszawskim. Członek Kościoła Ewangelicko-Prezbiteriańskiego. W wolnych chwilach czyta literaturę piękną (zwłaszcza J.R.R. Tolkiena i Umberto Eco). Miłośnik kawy we wszystkich postaciach.