Dlaczego ludzie zostają chrześcijanami?

03 Sierpień 2017 autor: Timothy J. Keller

Artykuł z blogu Timothy Kellera z 11.11.2016. Przetłumaczono i udostępniono z pozwolenia autora. 

Dzisiaj można usłyszeć, że chrześcijanie trzymający się historycznych i tradycyjnych doktryn nie są na czasie, są zamknięci i znajdują się umysłowo w odległych czasach historycznych. Dwie książki wydane niedawno przez historyka i naukowca biblijnego Larry’ego Hurtado poddają taki pogląd w wątpliwość. Te pozycje to:

„Niszczyciel bogów: charakterystyczne cechy wczesnego Chrześcijaństwa w świecie Rzymskim”/Destroyer of the Gods: Early Christian Distinctiveness in the Roman World (Baylor University Press, 2016) oraz „Dlaczego ludzie przechodzili na chrześcijaństwo w pierwszych trzech wiekach nowej ery?”/ Why on Earth Did Anyone Become a Christian in the First Three Centuries? (Marquette University Press, 2016). 

Szczególnie elity kulturalne powszechnie wyśmiewały wczesnych chrześcijan. Byli oni wyłączeni z wpływowych kręgów, a także z prowadzenia interesów. Często byli też uśmiercani. Hurtado twierdzi, że władze rzymskie były szczególnie wrogo do nich nastawione w porównaniu z innymi grupami religijnymi. Dlaczego? Władze i ówczesna kultura liczyły na to, że każdy ma swoich bogów, ale liczyły także na to, że każdy będzie przygotowany na oddawanie czci nie swoim bogom. Prawie każdy dom, każde miasto, każdy cech kupiecki, jak i samo Imperium miało swoich własnych bogów. Nie można było odwiedzić czyjegoś domu, zjeść posiłek lub uczestniczyć w jakichkolwiek uroczystościach nie angażując się w pewne rytuały przeprowadzane ku czci bogów konkretnej grupy osób lub konkretnej miejscowości.

W przeciwnym razie, zostałoby to potraktowane jako obraza gospodarzy lub wspólnoty. Było to też niebezpieczne, ponieważ sądzono, iż takie zachowanie może sprowadzić gniew bogów. W szczególności dużą zdradą było nie oddać hołdu bogom Imperium, na których boskim autorytecie opierało się istnienie i legalność tego Imperium.

Chrześcijanie natomiast uważali takie praktyki za bałwochwalstwo a oddani byli wyłącznie uwielbieniu swojego Boga. Żydzi mieli podobne poglądy, ale traktowani byli bardziej tolerancyjnie ze względu na to, że byli odrębną grupą rasową, a więc ich „dziwactwo” było tłumaczone jako przymiot ich narodowości. 

Chrześcijaństwo z kolei, poszerzyło się na wszystkie grupy etniczne, z których większość to dawni poganie, którzy nagle po konwersji odmawiali czczenia innych bogów. Tworzyło to ogromne problemy socjalne i sprawiało, że chrześcijanie nie mogli uczestniczyć w zebraniach publicznych bez zakłócania spokoju. Kiedy jedna osoba w rodzinie lub sługa stawał się chrześcijaninem, nagle takie osoby odmawiały czczenia bogów tego domostwa. 

Szerzenie się chrześcijaństwa było postrzegane jako działanie dywersyjne wobec ówczesnej kultury i stylu życia jaki kształtowała. Chrześcijan uważano za zbyt zamkniętych w swojej grupie by być dobrymi obywatelami.

Dlaczego w ciągu pierwszych trzech wieków ludzie jednak podążali za chrześcijaństwem wobec ogromnych kosztów, które towarzyszyły byciu chrześcijaninem? Dlaczego chrześcijaństwo rosło tak gwałtownie? Co takiego musiało ono oferować, co byłoby cenniejsze niż koszty, które trzeba było wówczas ponosić? Hurtado oraz inni naukowcy wyodrębniają trzy powody.

Po pierwsze, chrześcijanie byli wprowadzani do wyjątkowego „projektu socjalnego”, który jednocześnie obrażał i przyciągał ludzi. Chrześcijanie zabraniali aborcji oraz praktyki zabijania noworodków, która polegała na wyrzucaniu niechcianych niemowląt. Chrześcijanie podążali wbrew kulturze także w tym, że wstrzymywali się od jakiegokolwiek seksu poza małżeństwem heteroseksualnym. Mówimy o kulturze, w której myślano, iż szczególnie żonatym mężczyznom seks z prostytutkami, niewolnikami oraz dziećmi był dozwolony.

Chrześcijanie także byli niezwykle hojni, szczególnie w stosunku do ubogich, potrzebujących, a nie tylko wobec swoich krewnych lub w granicach swojej grupy etnicznej. Kolejną rzucającą się w oczy różnicą było to, że wspólnoty chrześcijańskie były wielonarodowymi, ponieważ ich wspólna tożsamość zakorzeniona w Chrystusie, była bardziej fundamentalną niż ich tożsamość rasowa. To wytwarzało różnorodność etniczną, co dla religii było rzeczą dotąd niespotykaną.

Oprócz tego, chrześcijanie wierzyli w niestosowanie odwetu, przebaczali swoim wrogom, nawet tym, którzy ich zabijali.

Po drugie, Chrześcijaństwo oferowało bezpośrednią, osobistą relację miłości z Bogiem Twórcą. Ludzie, wśród których mieszkali chrześcijanie poszukiwali przychylności bogów, religie wschodnie głosiły możliwość przeżycia oświecenia, a relacji miłości z Bogiem nikt jeszcze dotąd nie oferował.

Po trzecie, Chrześcijaństwo proponowało pewność życia wiecznego. Każda inna religia proponowała jakąś wersję zbawienia poprzez własne ludzkie starania, a więc nikt nie mógł być pewny, czy dostąpi życia wiecznego dopóki nie umrze. Natomiast ewangelia daje nam podstawę do pewności zbawienia już teraz, gdyż zbawienie jest z łaski, a nie uczynków i dzięki temu czego dokonał Chrystus, a nie my.

Mam nadzieję, że zaczynacie widzieć znaczenie tego badania. Wczesny Kościół był dostrzegany jako zbyt zamknięty i jako zagrożenie dla porządku socjalnego, bowiem okradał z czci wszystkich bogów. Dzisiaj znowu chrześcijanie są odbierani jako grupa zamknięta i zagrożenie dla ładu społecznego, ponieważ nie szanują oni wszystkich tożsamości. Ale przecież wczesny Kościół kwitł w podobnej sytuacji! Dlaczego?

Jednym z powodów jest to, że z chrześcijan drwiono ze względu na ich zamkniętość i inność. A jednak wielu przyciągała właśnie ta inność. Jeśli religia niczym nie różni się od otaczającej jej kultury, jeśli nie krytykuje ona i nie oferuje alternatywy, to umiera, bo jest niepotrzebna. Gdyby chrześcijanie byli dziś znani ze swojej czystości społecznej, hojności, sprawiedliwości, różnorodności i promowania pokoju - czyż nie byłoby to atrakcyjne dla wielu? Ironicznie, chrześcijanie byli niezgodni z kulturą jeśli chodzi o seks i w końcu to kultura się zmieniła, a nie Kościół.

Kolejną przyczyną dla której Chrześcijaństwo prosperowało było to, że oferowało ono rzeczy, o których żadna inna kultura lub religia nawet nie słyszała, ani oczywiście nie posiadała - relacja miłości z Bogiem i zbawienie z darmowej łaski.

Dzisiaj jest podobnie. Żadna inna religia nie oferuje tych rzeczy. Nie oferuje ich także sekularyzm. „Duchowe, ale nie religijne” opcje też nie są w stanie ich zapewnić. 

To wciąż jest wyjątkowo „cenna oferta” i może być zaproponowana głodnemu i spragnionemu społeczeństwu.

Rzeczywiście, wyglądało na to, że wczesny Kościół znajdował się ”w odległych czasach historycznych”, ale za pomocą „psiej wierności” skierował on historię ku biblijnej ewangelii. To powinno być także naszą aspiracją.

Tekst oryginalny. Tłumaczenie: Aleksander Nezamutdinov. 

author image
Timothy J. Keller - do niedawna pastor największego kościoła na Manhattanie (Prezbiteriański Kościół Odkupiciela) liczącego prawie sześć tysięcy wiernych. Apologeta chrześcijański, teolog i mówca, lider ruchu ewangelicznego "City to City", który ma na celu zakładanie nowych wspólnot protestanckich w największych miastach świata.