"Pan nie jest moim pasterzem
A niczego mi nie brak...
Nie przynależę i nie wierzę.
I chociaż idę ciemną doliną; Zła się nie ulęknę i nie klęknę...
Pan nie prowadzi mnie;
Sama prowadzę się; Jak chcę, gdzie chcę;
Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się własną drogą. Obok." (Maria Peszek).
Jak, i kiedy, niezależność przestała być jedną z najbardziej cennych rzeczy spośród wielu i została najwyższym dobrem? Jako duchowny ewangelicki reprezentujący kościół protestancki, uważam, że coś z tą koncepcją wolności poszło nie tak, i zaczęła ona przynosić szkody, ponieważ wolność nie może być celem sama w sobie.
Nie zapewnia ona nam ograniczeń niezbędnych do życia w społeczeństwie. Wolność nie może być kompasem moralnym społeczeństwa dlatego, że doprowadzić ona może do anarchii. Na nic się ona nie zda bez zasad i standardów moralnych. Autonomiczność nie może być największą lub jedyną wartością. Tak samo jak nie możemy wybrać sobie bezpieczeństwa lub przyjaźni na największą wartość życiową. Nie walczy się o wolność tylko dla samej wolności. Wolność bez kierunku i absolutów nadrzędnych (bez prawdy absolutnej) jest niekompletna. Wolność powinna być środkiem, a nie celem końcowym.
Jeśli pani Marii Peszek naprawdę wydaje się, że jest ona osobą samowystarczalną i niepodległą, to czy możliwe jest iż pojawienie się dzieci, nieprzewidziane uszczuplenie konta czy niespodziewana choroba będą miały wpływ na zmianę jej zdania w kwestii niepodległości indywidualnej?
Wielebny Timothy Keller w ten sposób ilustruje mechanizm działania wolnośći:
"Ryba, ponieważ absorbuje tlen z wody, a nie z powietrza, jest wolna jedynie w przestrzeni ograniczonej wodą. Jeśli umieścimy ją na trawie, jej wolność ruchu, a nawet życia nie tylko nie zwiększy się, ale zostanie zniszczona. Ryba umrze, jeśli nie uszanuje rzeczywistości swej natury. Wolność polega nie tyle na braku ograniczeń, co na znalezieniu tych właściwych, uwalniających. Te ograniczenia, które są zgodne z rzeczywistością naszej natury i świata poszerzają nasze zdolności i prowadzą do głębszej radości i spełnienia. ("Bóg. Czy są powody by wierzyć". Timothy Keller).
Kilkadziesiąt lat wcześniej dobrze nam znany autor "Opowieści z Narnii" w ten sposób pisze o ludziach, którzy podobnie jak pani Peszek uważają, że "prowadzą się sami; jak chcą, gdzie chcą" i idą "własną drogą", omijając duchowość i religię:
“Bóg nas stworzył — wymyślił nas, tak jak człowiek wymyśla silnik. Samochód został tak wymyślony, że działa na benzynę i nie będzie dobrze działał na nic innego. Otóż Bóg wymyślił „maszynę ludzką” tak, że napędzana jest przez Niego. To on jest paliwem, którym ma płonąć nasz duch, pokarmem, którym nasz duch ma się karmić. Innego nie ma. Dlatego nie ma co prosić Boga, aby nas uszczęśliwił na nasz własny sposób, bez zawracania sobie głowy religią. Bóg nie może nam dać pokoju ani szczęścia poza sobą samym, bo ani pokoju, ani szczęścia poza Nim nie ma”. C.S. Lewis “Chrześcijaństwo po prostu”.
Chrześcijaństwo jest jedyną religią, która twierdzi, że Bóg zrezygnował ze swojej wolności po to byśmy mogli doświadczyć wolności absolutnej - wolności od zła i śmierci. To dlatego komuś takiemu jak Chrystus można zaufać. On poświęcił swoją niepodległość ze względu na ciebie, abyś mógł poświęcić swoją dla Niego. I kiedy już tego dokonasz, odkryjesz, że jest to największe i niezmiernie uwalniające ograniczenie. Jak Chrystus powiedział sam o sobie:
Jeśli więc Syn was wyzwoli, będziecie prawdziwie wolni. (J 8,36).