Jeśli Bóg jest suwerenny, to dlaczego mamy się modlić?

17 Kwiecień 2018 autor: R.C. Sproul

 

Nic nie jest w stanie umknąć Bożej uwagi; nic nie jest w stanie przekroczyć granic Bożej mocy. Każda rzecz podlega pod Boży autorytet. Jeśli miałbym choćby przez chwilę pomyśleć, że jakaś pojedyncza cząstka porusza się w niekontrolowany przez wszechmogącego Boga sposób we wszechświecie, to chyba nie mógłbym w nocy zasnąć. Pewność, jaką żywię w stosunku do przyszłości opiera się na pewności, jaką mam co do Boga, który kontroluje bieg historii. Ale jak, można by spytać, wygląda to sprawowanie przez Boga kontroli nad zdarzeniami i jak przejawia się Jego władza? Jak Bóg sprawia, że rzeczy, co do których suwerennie zadecydował, w rzeczywistości mają miejsce?
Augustyn powiedział, że we wszechświecie nie dzieje się nic, czego nie obejmowałaby Boża wola – i tak – w pewnym sensie Bóg decyduje o każdym zdarzeniu. Nie chciał on przez to zwolnić człowieka z odpowiedzialności za jego czyny, niemniej jednak słowa Augustyna nasuwają na usta pewne pytanie: Jeśli Boża suwerenność obejmuje wszelkie działania i intencje człowieka, to czy istnieje powód, dla którego mielibyśmy się w ogóle modlić? Pytanie to mogłoby brzmieć następnie: „Czy modlitwa cokolwiek zmienia?” Pozwólcie, że odpowiem na to pierwsze pytanie – tak, istnieje powód, dla którego mielibyśmy się modlić i jest nim polecenie suwerennego Boga zawarte w Jego świętym Słowie, żebyśmy się modlili. Dla chrześcijanina modlitwa nie jest jedną z opcji; jest ona koniecznością.
 
Możemy spytać – a co jeśli ona i tak niczego nie zmieni? Ale takie pytanie pomija to, co jest istotne. Pomija to, że jeśli Bóg nakazuje nam się modlić, to winniśmy to robić, bez względu na to, czy modlitwa się do czegoś przyczyni. To, że Bóg, Pan wszechświata, Stwórca i ten, który podtrzymuje wszystko, co istnieje – nakazuje nam się modlić – jest wystarczającym powodem, żeby się modlić. Choć On nie tylko nam to nakazuje – On nas zaprasza, żebyśmy wyjawiali Mu w modlitwie nasze prośby. Jakub pisze, że nie otrzymujemy, ponieważ nie prosimy (List Jakuba 4:2). Jakub mówi nam także, że modlitwa sprawiedliwego może odnieść wielki skutek (5:16). W wielu miejscach Biblia powtarza, że modlitwa jest skutecznym narzędziem. Jest pożyteczna. Odnosi skutek.
 
Jan Kalwin, w traktacie Nauka religii chrześcijańskiej, dokonuje pewnych wartych uwagi spostrzeżeń odnośnie modlitwy:
 
Ale, ktoś mógłby powiedzieć, czy Bóg nie wie bez naszego przypominania Mu czym jesteśmy zakłopotani i co jest dla nas pożyteczne? A jeśli wie, to czy nie wydaje się całkowicie niepotrzebne zawracanie Mu głowy naszymi modlitwami jak kogoś kto trwa w jakimś półśnie, kogoś, kogo tylko nasz głos może zbudzić? Jednak ci, którzy w ten sposób rozumują, tak naprawdę nie widzą celu, dla którego Bóg polecił nam się modlić, gdyż uczynił to nie tyle ku swojemu pożytku, co naszemu. 
 
A zatem Bóg pragnie – co jest niewątpliwie właściwe – żeby to, co jest Mu należne, zostało mu oddane – w przekonaniu, że cokolwiek człowiek pragnie i cokolwiek może mu sprzyjać, pochodzi od Boga, a pewność co do tego wyrażona zostaje w modlitwie. Ale korzyść poświęcenia, które oddajemy Mu, wielbiąc go, powraca do nas. Przeto nasi święci przodkowie im bardziej odważnie i z większym przekonaniem rozsławiali Boże błogosławieństwa względem siebie oraz innych, tym bardziej skorzy byli do modlitwy. 
 
I również teraz, dla nas, istnieje nieodparta potrzeba uciekania się do niego w naszych modlitwach; po pierwsze, żeby nasze serca mogły być zajęte gorliwą i palącą potrzebą szukania, kochania i służeniu Bogu, która pozostawi w nas zwyczaj uciekanie się do Niego w każdej potrzebie – jako naszej świętej opoki. Po drugie, ucząc się wylewania przed nim wszystkiego, co jest w naszych sercach, żeby w naszych sercach nigdy nie zagościło pragnienie lub potrzeba, którego wstydzilibyśmy się mu przedstawić. Po trzecie, żebyśmy byli gotowi otrzymać z dziękczynieniem i sercem przepełnionym wdzięcznością to wszystko, co od Niego otrzymujemy – a nasze modlitwy niech nam tylko o tym przypominają (Kalwin, Nauka religii chrześcijańskiej, przetłumaczone z Ford Lewis Battles, ed. John T. McNeill [Louisville: Westminster John Knox, 1960], Księga 3, rozdział 20, sekcja 3.)
 
Modlitwa, jak wszystko, co składa się na chrześcijańskie życie, jest dla Bożej chwały i dla naszej korzyści, w tej kolejności. Wszystko, co Bóg czyni, wszystko, do czego Bóg dopuszcza i co zarządza jest doskonałym przejawem Jego chwały. Prawdą jest to, że podczas gdy Bóg poszukuje chwały, człowiek korzysta wtedy, gdy Bogu jest oddawana chwała. Modlimy się, by wielbić i oddawać chwałę Bogu, ale czyniąc to oczekujemy również dobrodziejstw płynących z Jego rąk w wyniku naszej modlitwy. Modlitwa jest dla nas pożytkiem, nawet w świetle tego, że Bóg od początku zna wszystkie zdarzenia. To dla nas przywilej stawać w Jego nieskończonej obecności – nas, będących ograniczonymi istotami.
 
Jednym z donioślejszych motywów, pod którymi przebiegała Reformacja była myśl o tym, że całe ludzkie życie powinno toczyć się pod panowaniem Boga, dla chwały Boga i w obecności Boga. Modlitwa nie jest solilokwium, nie jest jedynie wysiłkiem podjętym w celach terapeutycznej analizy samych siebie, nie jest też religijną recytacją. Modlitwa to rozmowa z osobowym Bogiem. W tym dynamicznym akcie modlitwy przynoszę przed Boga całe swoje życie. Tak, Bóg wie wokół czego krążą moje myśli, lecz mimo to otrzymałem przywilej wypowiadania tych myśli do Niego. On mówi: „Przyjdź. Mów do mnie. Przedstaw mi swoje prośby.” Więc my przychodzimy – by Go poznać i by być poznanym przez Niego.
 
Jest coś niepoprawnego w pytaniu “Jeśli Bóg wie wszystko to po co się modlić?”. Zakłada bowiem, że modlitwa jest czymś jednowymiarowym, a jedyne czym da się ją opisać to prośba lub wstawiennictwo. Przeciwnie, modlitwa jest wielowymiarowa. Boża suwerenność w żaden sposób nie rzuca się cieniem na modlitwę uwielbienia. Boża uprzednia wiedza czy determinujące wszystko polecenie nie zaprzecza modlitwy wychwalającej. Jedyne do czego te cechy Boga powinny się przyczynić to do dania nam jeszcze większego powodu, by wyrażać Mu miłość i Go wielbić za to, kim Bóg jest. To, że Bóg wie, co powiem, zanim rzeczywiście słowa popłyną z moich ust, że jest to wszystko objęte Jego wiedzą – nie ogranicza mojej modlitwy, ale wręcz ją umacnia i nadaje jej piękno.
 
Wraz z moją żona jesteśmy dla siebie tak bliscy, jak tylko jeden człowiek z drugim człowiekiem może być. Często wiem, co ona powie, zanim faktycznie to mówi. Działa to w obie strony. A mimo to wciąż lubię słuchać tego, o czym myśli. I jeśli jest to prawdą o człowieku, o ileż bardziej jest to prawdą o Bogu? Mamy z niczym nieporównywalny przywilej dzielenia się z Bogiem naszymi najgłębszymi myślami. Oczywiście, moglibyśmy po prostu zamknąć się w jakimś pomieszczeniu, w którym Bóg mógłby czytać nasze myśli i nazwać to modlitwą. Ale nie ma w tym żadnej wspólnoty, a na pewno nie ma w tym żadnej komunikacji.
 
Jesteśmy stworzeniami, które porozumiewają się w większości za pomocą słów. Modlitwa na głos jest bez wątpienia przykładem mowy – sposobem, w który mamy wspólnotę z Bogiem i możemy się z Nim komunikować. W pewien sposób Boża suwerenność powinna wpłynąć na nasz stosunek do modlitwy, przynajmniej gdy chodzi o uwielbienie. Bo ponad wszystko, nasze zrozumienie Bożej suwerenności powinno sprowokować nas do usilnego trwania w dziękczynieniu. Wiedząc to, powinniśmy postrzegać każde dobrodziejstwo, każde dobro, każdy dar jako wyraz nieskończonej Bożej łaski. Im bardziej zrozumiemy Bożą suwerenność, tym bardziej nasze modlitwy przepełniać będzie dziękczynienie.
 
Czy w jakiś sposób Boża suwerenność mogłaby negatywnie wpłynąć na naszą modlitwę wyrażająca skruchę i wyznającą grzechy? Być może moglibyśmy wyciągnąć z tego następujący wniosek – za nasze grzechy ostatecznie odpowiedzialny jest Bóg a nasze ich wyznawanie jest wysuwaniem względem samego Boga oskarżenia. Ale każdy prawdziwy chrześcijanin wie, że nie może obwiniać Boga za swój grzech. Możliwe, że nigdy nie zrozumiemy relacji jaka zachodzi między Bożą suwerennością a ludzką odpowiedzialnością, ale jednego jestem pewien – tego co wychodzi z podłości mojego serca w żaden sposób nie mogę przypisać woli Boga. Musimy więc się modlić, bo to my jesteśmy winni, prosząc Jedynego Świętego, przeciwko któremu zgrzeszyliśmy, o przebaczenie.
 
Źródło: http://www.ligonier.org/blog/if-god-sovereign-why-pray/
Polskie tłumaczenie: portal 5sola.pl 
author image
Dr R. C. Sproul (1939-2017) był założycielem oraz przewodniczącym Ligonier Ministries – międzynarodowej, chrześcijańskiej służby edukacyjnej z siedzibą w Sanford na Florydzie. Był on jednym z pastorów w reformowanym kościele św. Andrzeja (Saint Andrew’s) w Sanford. Jest autorem ponad siedemdziesięciu książek, między innymi: „Świętość Boga”, „Wybrani przez Boga”. Był on również redaktorem naczelnym Reformacyjnego Komentarza Biblijnego (The Reformation Study Bible) oraz napisał kilka książek dla dzieci, takich jak „Zatruty Puchar Księcia”.